Niesiona optymizmem i skupiona na celu, jakim było przejechanie północnej granicy Polski, w piątkowe popołudnie wyruszyłam pociągiem do Suwałk – do niedawna najzimniejszego miasta w Polsce.

Mosty w Stańczykach

Kilka słów o Green Velo

Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo – gdy pierwszy raz zobaczyłam ten szlak na mapie – zapragnęłam go przejechać tu, teraz, natychmiast, bez względu na wszystko. Jest to najdłuższy i, zaryzykuję to stwierdzenie, najbardziej zróżnicowany szlak w Polsce.

  • ponad 1909 kilometrów, wliczając łączniki – 2071 km
  • pięć województw – warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, świętokrzyskie i podkarpackie
  • pięć parków narodowych i szereg parków krajobrazowych
  • 228 MOR-ów – Miejsc Obsługi Rowerzystów, wyposażonych w stojaki, wiaty, ławki, kosze na śmieci, tablice informacyjne, i w niektórych – toalety

I jak tu się nie skusić – spójne oznakowanie, aplikacja, super działająca strona internetowa z ważnymi informacjami, mapami, ciekawymi miejscami do odwiedzenia, szlakami towarzyszącymi, wydarzeniami… Na prawdę świetnie przygotowany projekt. Tylko pamiętajcie, że szlak ma już swoje lata (początki planowania 2007 rok), i miejscami trzeba wybaczyć zaniedbane fragmenty trasy, poniszczone MORy czy zniszczona nawierzchnię. Ale po tym kawałeczku, jaki udało mi się przejechać, jestem prawie pewna, że te minusy są do wybaczenia.

na Dworcu PKP w Gdańsku

A taki był mój plan

Piątek – podróż pociągiem z Gdańska do Suwałk (przez Warszawę)
Sobota – Suwałki-Gołdap – 103 km
Niedziela – Gołdap – Bartoszyce – 124 km, ile się uda – powrót autem

Ostatecznie dojechałam z Suwałk do Srokowa. Przejechałam łącznie około 168 kilometrów, które dały mi mocno w kość. Wiejący w twarz wiatr znacznie utrudniał pokonywanie momentami bardzo piaszczystych fragmentów trasy, deszcz wymusił dłuższą przerwę w jeździe, dokładając do zmęczenia – wychłodzenie i najzwyklejsze w życiu znużenie. Dodatkowo zniechęcająco do dalszej jazdy na rowerze działał przewidywany czas powrotu do domu, wprawdzie autem, ale jednak. Gdybym uparła się jechać do Bartoszyc (zgodnie z pierwotnym planem idealnym), w domu byłabym bardzo późno, i bardzo zmęczona. 

Zapytacie o kierunek jazdy – szlakiem można jechać w obie strony, niezależnie od kierunku – jest dość dobrze oznakowany. Patrząc na profil wysokości – jadąc z północy na wschód, i dalej, na południe będziemy jechać pod górkę. Niektórzy sugerują ten kierunek osobom preferującym oddalanie się od cywilizacji 😉 

gdzieś na szlaku

Atrakcje po drodze – zgodnie z kierunkiem jazdy

  • Suwałki – kojarzone z najzimniejszym miastem w Polsce. Obecnie jednak najniższe średnie temperatury w zimie oraz roczne notowane są na powstałej w 1995 roku stacji meteorologicznej na Hali Izerskiej. W Suwałkach znajduje się jedyny w Polsce zespół sześciu cmentarzy różnych wyznań.
  • Wiżajny – odnotowywano tu najniższe temperatury w Polsce, dochodzące do -38 stopni Celsjusza
  • Bolcie – Trójstyk Granic – Polski, Litwy i Rosji (Obwodu Kaliningradzkiego), nazywany „Wisztyniec”. Jeden z sześciu. W miejscu styku postawiono dwumetrowej wysokości monolit wykonany z różowego granitu, na którym znajdują się złote godła państw. Do Trójstyku prowadzi ścieżka edukacyjna, jest też parking i toalety. Ze względu na granicę strefy Schengen (Rosja) ograniczone jest fotografowanie, nagrywanie i przekraczanie granic. Straż Graniczna bardzo tego pilnuje, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Kiedy byłam tutaj 10 lat temu – do samego trójstyku można było podejść – a teraz? Zasieki, drut kolczasty… Bardzo smutny widok.
  • Stańczyki – moje ukochane, Mosty w Stańczykach, w 2014 – spełniłam marzenie i zobaczyłam je na żywo, a teraz, po 10 latach – jestem tutaj znowu – tym razem na rowerze. Stańczyki to dwa bliźniacze mosty kolejowe, najwyższe mosty kolejowe w Polsce – wysokość dochodzi do 36,5 metra, natomiast długość – 180 metrów. Zostały zaprojektowane przez włoskich architektów, inspirowane rzymskimi akweduktami w Pont du Gard – dlatego nazywane „Akweduktami Puszczy Rominckiej”. Zbudowane w latach 1912-1926. Mosty są wykorzystywane do uprawiania sportów zarówno ekstremalnych (bungee), jak i tych nieco spokojniejszych – spacerów 😉 Są własnością prywatną, a wejście na nie – jest biletowane. Mosty wykorzystano w filmie Ryś, którego reżyserem jest Stanisław Tym. Z nowości – w 2020 roku została wybudowana niedaleko drewniano-stalowa wieża widokowa, z której można podziwiać panoramę na mosty i okoliczne wzgórza oraz na dwa niewielkie jeziora: Tobellus Duży i Tobellus Mały. Jak dla mnie – magiczne miejsce.
gdzieś na szlaku
  • Gołdap – uzdrowiskowe miasto (tężnie solankowe, pijalnia wód) z ośrodkiem narciarskim – Piękna Góra – jest tutaj ponad 2 kilometry tras zjazdowych i 5 wyciągów. Ale to nie ta pora roku! Warto zajrzeć w okolice ulicy Paderewskiego 35 – wdrapać się na Wieżę Ciśnień, wypić tam kawę i podelektować się pięknymi widokami. Kiedy byłam tu pierwszy raz i widziałam nieopodal Wieży oznakowania szlaku rowerowego – przejechanie go wydawało mi się czymś nieosiągalnym. I jak? Minęło niecałe 10 lat, i jestem tutaj. Na rowerze! W Gołdapi warto również przejść się na rynek miejski, poszukać pomnika jelenia, który jest symbolem miasta. Od 1999 roku Gołdap jest światową stolicą kartaczy – odbywa się tu Regionalny Festiwal Pogranicza KARTACZEWO. Od 1997 roku, co roku, odbywa się tutaj Gołdapski „Międzynarodowy Konkurs Krzyku” – obecnie jedyna taka impreza na świecie, kiedyś podobny konkurs organizowany był w Japonii.
  • Piramida w Rapie – żeby do niej dojechać, trzeba doliczyć do kilometrażu po 10 km w jedną stronę. Do tej pory nie udało mi się tam trafić – autem – zabłądziłam (bez nawigacji, internetu, map). Wydaje mi się, że dojechałam do piramidy od strony, z której nie było dojścia. W tym roku – nie miałam sił na dodatkowe 20 km. A patrząc teraz na mapy – jest parking, ścieżka, znaki… Najwyraźniej mam tu przyjechać jeszcze raz. Piramida w Rapie została zbudowana w 1811 roku (niektóre źródła podają, że w 1808 lub 1975 roku), jest rodzinnym grobowcem rodu baronów von Fahrenheit, a jej charakterystyczną cechą jest jej kształt – przypominający starożytne piramidy. Dodatkowo, grobowiec zbudowano z zachowaniem zasad pozwalających stworzyć  warunki do mumifikacji zwłok. Takie warunki powstają w piramidach, których kąt nachylenia ścian wynosi około 51 stopni (piramidy egipskie). Dokładnie ten kąt uzyskano w Rapie i pochowane w piramidzie ciała rzeczywiście uległy mumifikacji. Niestety – zarówno podczas I, jak i II wojny światowej grobowiec został zdewastowany, a zwłoki zbeszczeszczone. Otwarte trumny z wysuszonymi ciałami przez lata budziły grozę. Dopiero pod koniec XX wieku uporządkowano wnętrze piramidy, zamknięto trumny i zamurowano wejście. O środka można dziś zajrzeć jedynie przez zakratowane okienka.
  • Rezerwat Rutka – nazywany również Głazowiskiem Rutka – jest unikalnym przykładem tak zwanego „bruku lodowcowego”. Skały, które widzimy, przywędrowały tutaj wraz z lodowcem ponad 12 tysięcy lat temu – z terenów Skandynawii i dna Morza Bałtyckiego. Do dyspozycji są dwie ścieżki edukacyjne – „Skały i minerały Suwalskiego Parku Krajobrazowego” oraz “Porosty”.
Rezerwat Rutka i gruz lodowcowy
  • Węgorzewo i Jezioro Mamry – mazurska Atlantyda – już w XIX wieku archeolodzy znajdowali w północnej części Wielkich Jezior Mazurskich pogrążone w wodach szczątki osad przedhistorycznych a nawet wczesnośredniowiecznych. Jezioro Mamry jest drugim co do wielkości jeziorem w Polsce. Jest to kompleks połączonych ze sobą jezior. Najstarszym zabytkiem w Węgorzewie jest zamek krzyżacki z XIV wieku, obecnie w rękach prywatnych. A jeśli jest zamek – są i legendy. Jedna z nich jest o rycerzu krzyżackim, który w miłości do miejscowej niewiasty złamał śluby zakonne. Para została za karę wmurowana w kaplicy obok tak zwanej Bramy Polskiej, przy rogatkach na wylocie traktu do Giżycka. Od tamtej pory, w pełnię księżyca, o północy, zjawy rycerza i jego ukochanej przechadzają się po komnatach węgorzewskiego zamku, szepcząc miłosne wyznania. Dla wielbicieli kolei obowiązkowym punktem niech będzie Muzeum Tradycji Kolejowej.
Kolej Żelazna w Węgorzewie – do poczytania
  • Srokowo – zapadło mi w pamięć z powodu zakończenia trasy właśnie tutaj. Urokliwa, senna miejscowość z XVIII ratuszem, pięknym kościołem z początku XV wieku. Można odpocząć, smacznie zjeść – polecam zaplanować trasę tak, aby przez Srokowo przejechać w trakcie dożynek – wrażenia kulinarne i artystyczne – gwarantowane! Przepysznie!
Kościół w Srokowie

O wrażeniach

Jestem pod ogromnym pozytywnym wrażeniem przygotowania – oznakowanie, zróżnicowanie nawierzchni – w jednej chwili z lasów i łąk przenosisz się na ślad starej kolei wąskotorowej prowadzący między bagniskami i rozlewiskami. Asfalt, szuter, piach, płyty, bruk. Do tego dzika przyroda na zmianę z intrygującymi miejscami.

Na trasie, według zapewnień co 10 km w rzeczywistości różnie, znajdują się MOR-y czyli Miejsca Odpoczynku Rowerzystów. Są tu altany, ławeczki, stoliki, tablice z mapami i ogłoszeniami, śmietniki i czasami toalety lub sprzęt do serwisu roweru.

Po roku pamiętam jedno – było trudno. Wiatr, deszcz, nawierzchnia, podjazdy – często połączone ze słabą nawierzchnią, i oznakowanie – dobrze mieć włączoną nawigację. Z dobrych wrażeń – widoki, miejsca, pustka, cisza, MOR-y z mapami, stołami, naklejkami z kontaktem do mobilnego serwisu rowerowego/pomocy rowerowej. Tutaj nie warto się spieszyć – zatrzymajcie się, aby zrobić zdjęcia, zjeść kanapkę z widokiem na jezioro, wdrapcie się na mosty w Stańczykach (legalnie oczywiście), zajrzyjcie do mijanych kościołów, a gdy macie siły i chęć – pozbaczajcie z trasy – Rapa, Mamerki, Hochwald, tężnie w Gołdapi, Puszcza Romincka, wieże widokowe, cmentarze… tutaj nie można się nudzić 😉 Ah, i cudownie jedzie się fragmentami wytyczonymi śladem dawnej kolei żelaznej – na trasie można natrafić na tablice informacyjne przybliżające historię. I uwaga na łosie 😉

Miejsce Odpoczynku Rowerzystów – w tle Mosty w Stańczykach i wieża widokowa

O kwestiach organizacyjnych

Niektórzy idą na żywioł, inni wolą zaplanować noclegi dużo wcześniej. Poleciłabym zaplanować i zarezerwować noclegi wcześniej – pierwszy etap był tak długi właśnie ze względu na dostępność noclegów spełniających moje oczekiwania. Warto też mieć ze sobą zapas wody i jedzenia – nie zawsze w mijanych miejscowościach są otwarte sklepiki. Warto zrobić fotkę naklejki z kontaktem do mobilnego serwisu rowerowego – w 2024 roku były na każdym MOR-ze. Nawigacja – własna, plus aplikacja, i przygotowane mapy offline – nie zawsze, nie wszędzie jest zasięg. I co najważniejsze – to nie jest płaska i bardzo łatwa trasa – są podjazdy, różne nawierzchnie, czasami pchałam, czasami zakopywałam się w piachu albo zsiadałam na prawdziwych kocich łbach. Czasami jechałam 10 km/h po asfalcie, który wyglądał jak sito – masaż wibracyjny w gratisie. Gotówka – warto mieć ze sobą. 

Dojazd – do Suwałk bez problemu można dojechać pociągiem. Żeby wrócić do cywilizacji – trzeba troszkę pokombinować. Pisząc ten tekst we wrześniu 2025 roku – sprawdzam opcje powrotu z trasy (jeśli nie chcecie dojechać do Elbląga) – pociąg (z Korsze, Pieniężno, Wysoka Braniewska i Braniewo) oraz autokar (z Giżycka). W 2024 roku nie miałam żadnej opcji oprócz transportu prywatnego. 

spakowana w Suwałkach

Podsumowanie wydatków

Podsumowanie jazdy

Niezbędnik

Początek/koniec Suwałki – Srokowo

Długość trasy 168 km

Kiedy jechać najpiękniej we wrześniu – można trafić na pyszne dożynki 😛 zimą może być trudno ze względu na śnieg na trasie

Czym jechać z rowerem szosowym może być problem, a tak, to każdy powinien dać radę

Co zabrać ze sobą coś na komary, gotówkę, nawigację, jedzenie i picie na trasę, krem SPF 50+

Jak dojechać pociągiem, autokarem, samochodem

Gdzie się zatrzymać polecam zaplanować noclegi wcześniej, na trasie reklamują się miejsca przyjazne rowerzystom, gdzie najpewniej „na spontana” uda się zanocować. Wiele osób nocuje „pod chmurką”. Na pewno uda się znaleźć klimatyczne miejsca.