Ten plan rowerowy pojawił się przy przeglądaniu folderu reklamowego (skąd go miałam – nie wiem…), a poważne planowanie rozpoczęło się w momencie rozpoczęcia rozmyślania nad planami majówkowymi 😉 Ostatecznie z wyjazdu z jogą w ciepłe kraje, zrobił się tydzień nad jeziorem Garda. Spędziliśmy tu przedłużony majówkowy weekend – na rowerach, na leżaczkach, w samochodzie i na nóżkach. Było przepysznie!
o jeziorze
Garda – Lago di Garda – to jezioro w północnych Włoszech, największe i najczystsze jezioro tego kraju, jest jednocześnie największym zbiornikiem słodkiej wody we Włoszech.
Garda ma długość 55 km, a jej szerokość waha się od 4 do 12 kilometrów, głębokość maksymalna to 346 metrów. Wyobraźcie sobie jeszcze, że część jeziora otoczona jest przez masyw górski Monte Baldo, którego najwyższy wierzchołek wznosi się na 2 218 m n.p.m. Tu musi być pięknie – nie ma innej opcji!
Nad Gardą spotkamy windsurferów, kitesurferów, rowerzystów prezentujących przeróżne odmiany tego sportu, plażowiczów, żeglarzy, spacerowiczów, motocyklistów, fanów wspinaczki czy wędrówek górskich. Są tu kempingi, parki rozrywki, źródła termalne, plaże, wodospady, przepiękne miasta i miasteczka, winnice, kręte drogi, serpentyny, mosty, tunele i kładki. Aż chciałoby się powiedzieć, że tu jest wszystko, czego dusza zapragnie. Dodajcie do tego przepyszne jedzenie, piękne widoki i ciepło. Chociaż z tym ciepłem i ładną pogodą to bym dyskutowała ;D
o trasie
Trasę długości około 150 km podzieliliśmy na trzy dni jazdy, z czego ostatniego dnia mieliśmy do przejechania niecałe 10 km. Podczas planowania wyglądało to następująco:
Dzień 1 Riva del Garda – Sirmione – 73 km
Dzień 2 odpoczynek
Dzień 3 Sirmione – Limone Sul Garda – 61 km
Dzień 4 Limone Sul Garda – Riva del Garda – 10 km
Pełni nadziei na cudowne widoki zapakowaliśmy sakwy i ruszyliśmy.
Ostatecznie wyszło tak:
Dzień 1 Riva del Garda – Sirmione – 74 km
Dzień 2 odpoczynek
Dzień 3 Sirmione – Riva del Garda – 90 km
Łącznie przejechaliśmy 164 km – 13 kilometrów jest „w gratisie” – a wszystko dzięki pękniętemu łańcuchowi.
Planując trasę korzystaliśmy z gotowców, i dzięki nim część trasy wiodła mniej uczęszczanymi drogami, w tym – przez ogromne winnice na wzniesieniu! Widoki nieziemskie!
Jeśli będziecie planować własną trasę – rozważcie opcję jazdy bez bagażu – ale za to z wykorzystaniem promów – można fajnie podzielić te 150 km na dwa dni, bez konieczności wiezienia ze sobą dużego bagażu.
o wrażeniach
Wrażenia z trasy – mieszane, a sama trasa trochę się zawiedliśmy. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Planując wyjazd wybraliśmy wariant prowadzący najbliżej brzegu. Adekwatnie do kondycji – najbardziej płaski profil i kierunek 😛 Na deser zostawiliśmy sobie znany z folderów i filmów reklamowych odcinek z Limone Sul Garda do Riva del Garda – zawieszona na skałach droga rowerowa, którą to jedziesz nad przepaścią, a w dole jest jezioro etc. I faktycznie – było fantastycznie! Widoki, wrażenia – oszałamiające. ALE – pojechałam tam gdy padał deszcz, a i tak było tłoczno – kładka jest dostępna zarówno dla pieszych, jak i rowerzystów. Dodajcie do tego wszystkich stojących i robiących zdjęcia 😉 Wyobraźnia już Wam podsuwa odpowiednie obrazy? 😉 No i fragment ten jest na prawdę króciutki.
Druga rzecz – spodziewaliśmy się większej ilości wydzielonych dla rowerów dróg – niestety większość kilometrów jechaliśmy drogą z samochodami – normalną ulicą o natężonym dość mocno ruchu samochodowym, co było mocno uciążliwe w długich tunelach – spaliny i wiatr w twarz. Chociaż mam wrażenie, że kierowcy tutaj są przyzwyczajeni do rowerzystów na drogach, w tak różnych konfiguracjach liczbowo-kondycyjnych. Nie mają wyjścia. Na całą trasę trafił nam się jeden niecierpliwy kierowca.
Ale za to jakie widoki!!! One rekompensowały smród spalin, ogromny ruch pieszych na promenadach w miasteczkach i wszystkie te grupy szybszych od nas rowerzystów 😉
Co chwila można było się zatrzymywać i robić zdjęcia – miasta, miasteczka, łódki, kamienice, ukryte w podwórkach kawiarenki, góry, jezioro, skały, przepaście, plaże, deptaki, rzeźby, roślinność… Spektakularnie!
o kwestiach organizacyjnych
Dojazd – wybraliśmy dojazd samochodem – wydawało nam się dobrą opcją dla czterech dorosłych osób, z czterema rowerami, które wieźliśmy ze sobą. Jeśli nie jesteście w stanie zabrać swojego roweru w tak piękne miejsce, albo nie macie możliwości, albo wam się nie chce – na miejscu znajdziecie mnóstwo wypożyczalni – znajdziecie tu rowery tradycyjne i elektryczne, miejskie, szosowe, gravele, górskie i inne specjalistyczne. Są firmy, które wwiozą Was razem z waszymi rowerami na górę, a Wy sobie zjedziecie z niej jak tylko będziecie chcieli. No i przechodziliśmy koło wypożyczalni z marką rowerów, do której mam ogromny sentyment, i tak sobie na nie popatrzyłam ;D Ale to taka dygresja.
Dojazd bez roweru – jest wiele możliwości – pociąg, samolot, samochód. Pamiętajcie o winietach, opłatach za przejazd przez Przełęcz w Austrii, i jeśli jedziecie z rowerami – śledźcie aktualne przepisy dotyczące przewozu rowerów na bagażniku z tyłu auta. W naszym przypadku potrzebna była biało-czerwona tablica zamontowana do roweru na bagażniku na hak.
Noclegi – do wyboru, do koloru 😉 co tu dużo mówić – dostępne jest wszystko i na każdą kieszeń.
Jazda rowerem – konieczne, obowiązkowe wyposażenie, bez którego nie wyobrażam sobie jazdy tam – kask, dobre mocne lampki rowerowe z naprawdę dobrymi bateriami. Tunele bywają długie, nieoświetlone, a dodajcie do tego jeszcze pochmurny i deszczowy dzień. Własne bezpieczeństwo przede wszystkim. Dodatkowo – rękawiczki i buty wpinane w pedały, jaskrawa kurtka/koszulka, i mega dobre hamulce 😉
o ciekawych miejscach na trasie i w okolicy
Limone Sul Garda – podwieszana kładka rowerowa, wodospad – Sopino. Specjalnością miasteczka jest produkcja likierów i nalewek cytrynowych. Miasteczko jeszcze do lat 30-tych XX wieku było w znacznym stopniu odizolowane, i można się było do niego dostać statkiem albo przemierzając na mułach górskie ścieżki. Ze względu na położenie na skałach – bardzo często spotkamy tutaj hotel, w którym recepcja znajduje się na najwyższym piętrze 😉
Malcesine – z miasteczka można się dostać na szczyt Monte Baldo, na wysokość 1760 m, resztę trzeba przejść samodzielnie 😉 Ciekawostką jest to, że wagonik podczas jazdy obraca się wokół własnej osi o 360 stopni. Monte Baldo – najwyższy szczyt do zdobycia – pieszo, kolejką i pieszo, autem i pieszo 😉 rowerem dla szalonych 😉 Pamiętajcie, że trzeba się dobrze ubrać – różnica wzniesień niesie za sobą różnicę temperatury i pogody. Kiedy jednego dnia wygrzewaliśmy się na leżaku smażąc się w 25 stopniach, tam „na górze” leżał śnieg.
Zamek w Arco – ruiny średniowiecznego zamku położone na skale górującej nad miejscowością Arco. Prace renowacyjne prowadzone od 1986 roku odkryły freski przedstawiające rycerzy i damy dworu. Tutaj też, pierwszy raz podczas wyjazdu, ukształtowanie terenu przypomniało nam o pokorze 😉 Wjechaliśmy prawie pod same kasy biletowe 😉 prawie. Prawie trochę 😉
Sirmione – gorące źródła, których początki sięgają 10 000 lat temu. Jak czytamy na oficjalnej stronie term w Sirmione, kropla wody o temperaturze 69 stopni Celsjusza, musi przebyć długą drogę od deszczu spadającego w górach, wsiąkającego głęboko w skałę, wzbogacającego się minerałami i podnoszącego swoją temperaturę, aż do źródła Boiola na dnie Jeziora Garda. Taka podróż zajmuje kropli 20 lat.
Zamek Scaligerich – jeden z najlepiej zachowanych zamków we Włoszech i rzadki przypadek fortyfikacji jeziornych. Otoczony jest z każdej strony wodą.
Jednym słowem – miasta, miasteczka, winnice, gaje oliwkowe, limonkowe i cytrynowe, uliczki, ruiny, zamki, tunele, serpentyny, góry i woda 😉 Przepyszne jedzenie i otwarci ludzie.
o zaskoczeniach
Siesta – może zaskoczenie, może nie, ale trzeba mieć ją na uwadze – nie zawsze, nie wszędzie załatwimy to, co akurat będziemy chcieli 😉 No może jedynie kawę 😉 Ale już bez ciastka. Podobno ma to coś wspólnego z podatkami 😛 temat do zgłębienia.
Gniazdka elektryczne – nie mieliśmy problemu, ale warto rozważyć zabranie ze sobą przejściówki, żeby później nie szukać pasującego gniazdka. Zdarzyło się tak, że dwa były „nasze” a jedno już nie 😉
Tablica na bagażnik rowerowy – warto śledzić aktualne przepisy dotyczące przewozu rowerów.
niezbędnik
Początek / koniec Riva del Garda (rozważcie opcję z promem – wtedy na przykład Gargnano – Castelletto)
Długość trasy 150 km
Czym jechać każdy rower poradzi sobie z tą trasą
Co zabrać ze sobą obowiązkowo – kask i lampki – zadbajcie o swoje bezpieczeństwo w tunelach – często długich i nieoświetlonych, kartę EKUZ 😉
Jak dojechać samochodem (sprawdźcie aktualne przepisy dotyczące oznaczania bagażników rowerowych), samolotem (na przykład do Werony), pociągiem. Cokolwiek wybierzecie – jeśli macie możliwość – dajcie sobie jeden dzień na odpoczynek po podróży i rozruch rowerowy.
Gdzie się zatrzymać do wyboru mnóstwo opcji w zależności od zasobności portfela i znajomości języka