funia

we własnym tempie

dookoła Jezioraka

To był jeden z planów rowerowych, który chodził mi po głowie od kilku lat. Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, do pewnych rzeczy trzeba się przekonać 😉 Czasami potrzeba czasu, aby zrozumieć, że można. Jezioro Jeziorak. W piątek, zaraz po pracy, wsiadłam z rowerem w pociąg, w sobotę – na rower, a popołudniu już w auto – w drogę powrotną do domu. Bo marzenia trzeba spełniać, a plany trzeba realizować.

Jeziorak, o długości 27,5 km, jest najdłuższym jeziorem w Polsce. Ma 3,5 tysiąca hektarów powierzchni, a jego głębokość sięga 12 metrów. Linia brzegowa Jezioraka jest bardzo urozmaicona – polecam zapaleńcom i tym, którzy uwielbiają bezdroża i/lub leśne ścieżki. Bez problemu można wyznaczyć bardziej malowniczą, bardziej terenową, dłuższą i, najpewniej, ciekawszą trasę niż ta, którą miałam przyjemność jechać. Wracając do Jezioraka – jedna z kilkunastu wysp znajdujących się na jeziorze jest największą wyspą śródlądową w Polsce. To Wielka Żuława, nazywana inaczej Wielkim Ostrowem. Ma powierzchnię 86 hektarów. Jeziorak wspaniale nadaje się do żeglowania, a lasy i liczne jeziora otaczające składają się na Park Krajobrazowy Pojezierza Iławskiego.

We wsi na północnych krańcach Jezioraka mieszkał i tworzył jeden z najpoczytniejszych pisarzy powojennej Polski. Twórca postaci Pana Samochodzika – Zbigniew Nowacki Nienacki – przeżył w Jerzwałdzie 27 lat, a na jerzwałdzkim cmentarzu znajduje się jego skromny grób.

Większość książek napisał w domu z czerwonej cegły, a w swoich powieściach chętnie umieszczał rzeczywiste miejsca – wiele przygód Pana Samochodzika rozgrywa się w okolicach Jezioraka. Natomiast sam Jerzwałd został przez niego sportretowany w książce o zupełnie innym charakterze. Ta spokojna wieś jest pierwowzorem Skiroławek, miejsca akcji najsłynniejszej powieści erotycznej PRL.

Jeszcze kilka słów o nazwie jeziora – w XIV wieku jego pruska nazwa brzmiała Jezioro Czaple. Tak się złożyło, że dziś w mojej podróży towarzyszyło mi mnóstwo czapli 😉 Zapewne znacznie mniej niż wtedy, ale zawsze 😉 i jeszcze jedna ciekawostka – Jeziorak jest elementem Kanału Elbląskiego – żeglownej drogi wodnej, której fragment w 1978 roku został uznany za zabytek techniki, natomiast w 2011 roku uznany został za pomnik historii, a w 2000 roku w plebiscycie „Rzeczpospolitej” został uznany za jeden z siedmiu cudów Polski. Tak dla przypomnienia – Kanałem Elbląskim możemy dopłynąć z Iławy do Morza Bałtyckiego! 

Kiedy dawno temu byliśmy tutaj na żaglach pomyślałam sobie – ale piękne tereny na rower! Później zapomniałam, później wydawało mi się, że nie ma czasu, możliwości, dobrej pory – tutaj wpiszcie różne wymówki i powody dla których nie robicie tego, co zawsze chcieliście zrobić. Jeziorak czekał cierpliwie kilkanaście lat.

Aż, w efekcie odpowiednich splotów okoliczności, wyznaczyłam trasę. Korzystając z doświadczenia innych, biorąc pod uwagę własne możliwości, wybór padł na drogi asfaltowe, głównie asfaltowe ponieważ krótki fragment był błotnisty, porozjeżdżany przez samochody i ciężki sprzęt leśny. Okazało się to trafną decyzją, zwłaszcza, że w nocy z piątku na sobotę dość mocno padało. Do przeżycia 😉

Nie wiedziałam też, jak sobie poradzę – w końcu nie ma u mnie regularności póki co, ale za to są ogromne chęci i wielkie plany.

Długość – 70 km
Profil – bardzo płaski, no dobra, dwa podjazdy.
Nawierzchnia – przede wszystkim asfalt. Jeśli nie chcecie błota – wydłużacie sobie trasę o kilka kilometrów i omijacie kłopotliwy fragment, który wygląda trochę jak kiepski skrót. 😉
Czas jazdy (z przerwami na zdjęcia, batonika, walkę z wiatrem :P) to niecałe 4 godziny. Tempo bardzo spacerowe.
Sama trasa – mało malownicza, dlatego zdecydowanie polecam zaplanować sobie ją drogami prowadzącymi bliżej jeziora.

Skoro jesteśmy przy aspekcie malowniczości, to chciałabym podkreślić, że z malowniczych punktów – obowiązkowo trzeba zatrzymać się przy wieży widokowej w Siemianach, okolicach Jerzwałdu, no i w same Iławie – wspomnę tylko o promenadzie ze ścieżką rowerową, chodnikiem, placami zabaw, pomostami i miejscami idealnymi do odpoczynku po 70 km.

Mimo wszystko – przyjazd tutaj poza sezonem to był strzał w 10! Mimo jazdy ogólnodostępnymi drogami – ruch samochodowy był niewielki do średniego, nikt nie trąbił, nikt nie chciał mnie zepchnąć z drogi, słowem – nie było niebezpiecznych sytuacji.

Jeśli lubicie jeździć po lesie – jest pięknie! Jeśli czas pozwoli – chciałabym przyjechać tutaj jesienią. Tu musi być pięknie – słońce odbijające się w kolorowych jesiennych liściach, zapach wilgoci, chłód, mgiełka… ah, jesień!

W podróży towarzyszyły mi – zające, sarenki, dzikie gęsi, myszołowy, jastrzębie, czaple, żurawie, bociany… i całe mnóstwo innych niezidentyfikowanych leśnych stworów. Komarów jeszcze nie było. Ah, i były robale rozbijające się o kask i okulary.

A na koniec – pyszna szarlotka na ciepło z lodami, i kawa. Wszystko z widokiem na jezioro.

o kwestiach organizacyjnych

Iława jest cudownie skomunikowana – do wyboru szereg pociągów, w których można przewieźć rower. Dojazd samochodem jest również przyzwoity 😉 A jak już jesteśmy przy pociągach, to ogromnie żałuję, że nie zatrzymałam się dłużej i nie rozejrzałam się po budynku dworca. Został on wybudowany w 1876 roku, a od 2006 roku widnieje w rejestrze zabytków. Niedaleko dworca stoi „prawdziwa” lokomotywa, która nie tylko ładnie wygląda, ale dodatkowo regularnie wydaje z siebie dźwięki 😉

Baza noclegowa w Iławie jest rewelacyjna – do wyboru, do koloru! Hotele, apartamenty, mieszkania, domy, domki, pokoje, jachty, namioty… co komu pasuje, na każdy portfel i na każde zachcianki.

o ciekawych miejscach na trasie

Iława – promenada, Dworzec i parowóz – to z miejsca, które zobaczyłam tym razem
Jerzwałd – cmentarz, Zespół Parków Krajobrazowych Pojezierza Iławskiego i Wzgórz Dylewskich
Siemiany – platforma widokowa
Boreczno – kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego – budowa XIII/XIV wiek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *